Gazeta Krakowska o wyborach do zarządów osiedli w Nowym Sączu

Wybory zarządów osiedli w Nowym Sączu. Uroki osiedlowej demokracji

2012-11-09, Aktualizacja: 2012-11-09 11:01

Wystarczy obecność ośmiu procent uprawnionych do głosowania, by wyłonić przewodniczących zarządów osiedli na kolejną czteroletnią kadencję. W urnach najczęściej lądują karty z poparciem sprawdzonych kandydatów, bo najwidoczniej dzielnice nie lubią zmian.

Tegoroczne wybory rozpoczęły się 19 września na osiedlu Gołąbkowice, gdzie na piątą kadencję wybrano radnego Antoniego Rączkowskiego. Nie miał kontrkandydata. Od tamtej pory przeprowadzono wybory na 20 z 25 sądeckich osiedli. Tylko w dwóch przypadkach doszło do zmian dotychczasowych przewodniczących.

W Zabełczu, po blisko 20 latach kierowania dzielnicą, mieszkańcy podziękowali radnej Elżbiecie Chowaniec, która zaledwie jednym głosem (95 do 96) przegrała z byłą radną Bogumiłą Kałużny. W Falkowej rządy przejął radny Artur Czernecki, który pokonał Krystynę Wojnarowską. Kierowała ona tą dzielnicą trzy kadencje, ale w ostatnich wyborach nie pomogło jej nawet wsparcie dwóch liderów sądeckiej PO – posła Andrzeja Czerwińskiego i byłego wicemarszałka Małopolski Leszka Zegzdy.

Obaj mieszkają w Falkowej, mimo mobilizacji elektoratu sprzyjającego Wojnarowskiej, przegrała sześcioma głosami z Czerneckim. Na mieszkańcach nie zrobił wrażenia medialny szum wokół radnego, który kilka tygodni wcześniej został wyrzucony z PiS.

Podobnie jest na osiedlu Barskie, gdzie od trzech kadencji rządzi radny Mieczysław Gwiżdż, choć mieszka po sąsiedzku, bo w Gołąbkowicach. Na Barskim ma żelazny elektorat złożony głównie z seniorów, którym funduje pikniki i wyjazdy rekreacyjne, także za granicę. 16 listopada przekona się, czy ponownie zyska ich poparcie.

Zarówno Gwiżdż, jak Czernecki czy Rączkowski zasiadają w radzie miasta. Nie kryją, że działalność w zarządach osiedli napędza im poparcie podczas wyborów do samorządu Nowego Sącza.

Nie wszędzie jednak władza osiedlowa kusi kandydatów. Od września nie udało się przeprowadzić wyborów na osiedlu Westerplatte, kierowanym od kilku kadencji przez Jana Pancerza. Potrzeba było co najmniej 50 osób, żeby zebrało się kworum. Tymczasem na zebranie przyszło tylko 31 mieszkańców. W tej sytuacji wybory trzeba powtórzyć.

W innych dzielnicach nie ma takich problemów. Zwykle liczba uczestników przekracza znacznie wymagane minimum. Rekordową frekwencję notowano od lat na Kaduku, gdzie na zebrania przychodziło nawet 300 osób. w 2004 r. porządku na rozemocjonowanej sali musiała pilnować straż miejska. Doszło bowiem do starcia zwolenników byłego przewodniczącego Jerzego Garguli i jego przeciwników, którzy nie chcieli dopuścić, by ponownie kierował osiedlem.

Rok wcześniej odwołali go sami mieszkańcy, osadzając na stanowisku Kazimierza Bąbę. Ten zrezygnował jednak z funkcji. Zastąpił go Stefan Markowicz, który niedawno został wybrany na drugą kadencję. Atmosfera była gorąca, ponieważ o stanowisko zabiegał popierany przez Gargulę Andrzej Kowal. To wsparcie mu nie pomogło, bo 80 procent z 88 uczestników zebrania oddało głos na Markowicza.

Paweł Szeliga

Źródło: www.naszemiasto.pl

http://nowysacz.naszemiasto.pl/artykul/galeria/1607741,wybory-zarzadow-osiedli-w-nowym-saczu-uroki-osiedlowej,id,t.html#9b0046ce94245eaa,1,3,7