Jestem pewien klapy z tej inicjatywy

Janusz Bobrek

Janusz Bobrek

Robert Hoffman (z prawej) to inicjator spotkania w sprawie referendum. Grupa mieszkańców zarzuca sądeckim radnym „bicie piany” i politykowanie zamiast pracy na rzecz miasta
Robert Hoffman (z prawej) to inicjator spotkania w sprawie referendum. Grupa mieszkańców zarzuca sądeckim radnym „bicie piany” i politykowanie zamiast pracy na rzecz miasta Janusz Bobrek
Zobacz galerię (18 zdjęć)

 
Części sądeczan nie podoba się praca Rady Miasta Nowego Sącza, a konkretnie brak współpracy z prezydentem Ludomirem Handzlem, który już dwukrotnie nie otrzymał absolutorium i wotum zaufania. W poniedziałek (13 lipca) zawiązała się grupa referendalna, której celem jest doprowadzić do odwołania sądeckich rajców. Na razie to „żółta kartka”.

Za dużo polityki, dyskusje o niczym i ataki personalne, a przede wszystkim blokowanie inicjatyw prezydenta Handzla – to główne hasła jakie padły podczas publicznego spotkania pod nowosądeckim ratuszem, na które zaprosił znany dotychczas z aktywności w mediach społecznościowych Robert Hoffman.

– Chcemy pokazać sądeckim radnym, że podczas obrad nie jest ważna pyskówka, ale dyskusja o najważniejszych problemach miasta. Nie chcemy wielogodzinnych ad vocem, w których jedni atakują drugich. Tak się nie rozwiązuje problemów mieszkańców – zaznacza Hoffman.

Pod nowosądecki ratusz przyszło około 50 osób, które nie ukrywają swojej sympatii do prezydenta Ludomira Handzla i pozytywnie oceniają jego zarządzanie Nowym Sączem.

– Jak wygrał wybory, to miasto zaczęło się zmieniać na lepsze. Nie rozumiem, dlaczego przewodnicząca Iwona Mularczyk stale go atakuje i nawet to, że prezydent na bieżąco informuje mieszkańców o swojej pracy, odbiera jako lansowanie. To żenujące, taka osoba nie powinna zasiadać w Radzie Miasta – zaznacza Beata Majewska, która przystąpiła do grupy referendalnej.

– Czas najwyższy na podjęcie realnych, konkretnych działań zmierzających do tego, żeby radni zrozumieli, że ważne jest dobro miasta i jego mieszkańców, a nie dbanie o swój własny interes. Niech ludzie zdecydują, czy chcą odwołania rady i wybrania nowych przedstawicieli czy aby zostali ci sami. Sesje Rady Miasta wyglądają w sposób co najmniej dziwny, śmieszny, a w opinii publicznej pojawiają się nawet określenia kwadratowy cyrk. Nie przysparzają Radzie Miasta dostojeństwa, które powinna prezentować, ośmieszają ją jako organ – dodaje Jakub Belski, najmłodszy z tych, którzy wpisali się na listę.

Co dalej w przypadku referendum? Wśród 15-osobowej grupy musi się wyłonić zarząd, który powiadomi komisarza wyborczego i prezydenta miasta o zamiarach zwołania referendum. Od tego dnia mają oni czas 60 dni na zebranie około 6,5 tys. podpisów uprawnionych do głosowania mieszkańców Nowego Sącza (dokładna liczbę 10 proc. wyborców poda im prezydent). Jeśli uda mi się je zebrać, to wraz z uzasadnionym wnioskiem składają je u komisarza wyborczego i w ratuszu. Aby odwołać obecną Radę Miasta i doprowadzić do nowych wyborów „za” musi być przynajmniej 3/5 z liczby osób, które ją w 2018 roku wybrały (36487). To przynajmniej 21893 osób.

– Czy nam się uda? Nie wiem. Chcemy, żeby to mieszkańcy wypowiedzieli się, czy chcą zmian czy nadal oglądać tak zachowujących się radnych – odpowiada Hoffman.

W powodzenie referendum nie wierzy Artur Czernecki (PiS Wybieram Nowy Sącz), radny z najsilniejszym mandatem (głosowało na niego 13,6 proc. wyborców z okręgu – 1047 osób).

– To celowe działanie ze strony zaplecza prezydenta Ludomira Handzla, aby zrównoważyć to, że nie udzielono mu absolutorium. Niemniej jednak mieszkańcy mają prawo, żeby decydować, czy chcą odwołać radę czy nie, składającą się w większości z przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości, którzy mogą wnieść najwięcej pożytku do tego miasta. Mieszkańcy nas wybrali i to oni mają demokratyczne prawo nas odwołać. Nie będzie o tym decydował pan Hoffman, Belski czy Handzel. Ja się referendum nie obawiam, wiem że dobrze pracuję na rzecz miasta – komentuje Czernecki.

Zarzuty o blokowanie pracy prezydenta przez Rade Miasta są dla niego niedorzeczne.

– Zablokowaliśmy tylko dwie uchwały: zakup działki za 20 mln złotych z kredytu, gdzie i tak nie stanąłby wspominany ratusz, oraz likwidację najstarszej szkoły podstawowej SP nr 1 – wylicza Czernecki.

Inny pomysł na usprawnienie pracy ma linii Rada Miasta – prezydent Ludomir Handzel ma Grzegorz Fecko (Koalicja Obywatelska), który w videoblogu zabrał zdanie na temat referendum.

– Wystarczyłoby, żeby prezydent pozyskał głos jednego lub dwóch radnych z opozycyjnego klubu – zaznaczył Fecko.

Artur Bochenek Prezesem Spółki NOVA ?

Nowy Sącz. Radni chcą głowy zastępcy prezydenta. „Lepiej poradziłby sobie w miejskiej spółce”

Janusz Bobrek

Janusz Bobrek

Artur Bochenek to najbardziej zaufana osoba prezydenta Ludomira Handzla. W ratuszu odpowiada m.in. za inwestycje i politykę kadrową
Artur Bochenek to najbardziej zaufana osoba prezydenta Ludomira Handzla. W ratuszu odpowiada m.in. za inwestycje i politykę kadrową Janusz Bobrek
 
 
Radni PiS Wybieram Nowy Sącz krytykują sposób pracy Artura Bochenka, zastępcy prezydenta Nowego Sącza. Zdaniem Artura Czerneckiego jest on głównym zarzewiem konfliktu między radnymi a Ludomirem Handzlem. Nazwisko Bochenka pojawiało się również najczęściej w dyskusji nad nieudzieleniem prezydentowi absolutorium.

Tak głośno o zastępcy prezydenta Arturze Bochenku nie było od czasu rewolucji kadrowej w sądeckim ratuszu, kiedy Ludomir Handzel powierzył mu również kierowanie polityką kadrową urzędu. Poleciało wówczas wiele głów najważniejszych dotychczas urzędników w mieście. Po fali krytyki wylanej na zastępcę (prezydent zachował wówczas „czyste ręce”), mógł on spokojnie zająć się zadaniami, które mu powierzył przełożony, a mianowicie inwestycjami. Medialny szum ucichł (z małymi wyjątkami), ale dyskusja nad nie tyle samą pracą (ta jest raczej wysoko oceniana), co nad samym zachowaniem wiceprezydenta, wróciła podczas sesji absolutoryjnej. Przypomnijmy prezydent Ludomir Handzel nie otrzymał absolutorium i wotum zaufania od radnych, a nazwisko jego zastępcy padało tam równie często jak jego.

– Znam Ludomira Handzla od lat i wiem, że jest człowiekiem wysoce kulturalnym i nie jest konfliktowy. To temperament jego zastępcy psuje dobrą atmosferę w mieście. Radni są obrażani i wyśmiewani, nie ma mowy o dialogu i współpracy. To on jest zarzewiem nieustnego konfliktu. Panowie ustalili między sobą role: tam gdzie można się czymś pochwalić, idzie Handzel, tam gdzie jest problem wysyłany jest Bochenek. To jego tarcza ochronna i pierwszy atakujący. Prezydent nigdy nie zwróciłby się w taki sposób do radnego jak robi to jego zastępca – zaznacza Artur Czarnecki, radny PiS Wybieram Nowy Sącz.

Innego zdania jest radny Koalicji Obywatelskiej Józef Hojnor, który przyznaje, że ocena prezydenta przez pryzmat sympatii lub antypatii do jego podwładnych jest niedopuszczalna.

– To świadczy tylko o tym, że osoby podnoszące taki temat są niekompetentne i niezdolne do pełnienia funkcji radnego. Ocena wykonania budżetu, absolutorium i wotum zaufania nie opiera się na sympatiach i antypatiach, ale na faktach prawnych i finansowych. Ocenie podlega wykonanie planu, tymczasem część radnych ulega politycznemu szantażowi i strzela fochy małego Jasia, szkodząc wizerunkowi miasta – zaznacza Hojnor.

Jego zdaniem Bochenek ze swoich obowiązków wywiązuje się dobrze, jest dyspozycyjny i dobrze przygotowany do każdej sesji Rady Miasta. Podkreśla to, że mimo wielu obowiązków w urzędzie, nie odmawia pomocy i zawsze znajdzie czas na spotkanie z radnymi czy mieszkańcami.

– Nie ucieka od żadnych tematów, nie chowa głowy w piasek, a wręcz przeciwnie czasem odpowiada nawet na niedorzeczne pytania. Jest fachowcem, a co się tyczy ataków kilku radnych, to po prostu jest inteligentnym człowiekiem, który w słownym pojedynku stosuje ciętą ripostę, mówi ze swadą, a jego krytycy choćby chcieli, nie potrafią. Ot i cała tajemnica: kompleksy? – dodaje radny.

W rozmowie z „Gazetą Krakowską” w obronę Artura Bochenka bierze jego przełożony prezydent Ludomir Handzel oraz radny Koalicji Nowosądeckiej Jakub Prokopowicz.

– Jak każdy człowiek ma też prawo do emocji i może się zdarzyć, że te emocje go poniosą jak każdego. Myślę, że jak będzie w moim wieku, to będzie w nim więcej spokoju. Ta energia, która z niego emanuje, i zapał, to właśnie to, czego potrzebowało miasto, żeby ruszyć z miejsca tę dużą corvettę, aby mogła się rozpędzić do rozwoju i poprawy infrastruktury czy standardu życia mieszkańców – zaznacza prezydent Nowego Sącza.

– Prywatnie to bardzo ciepła osoba, koleżeńska. Ta maska, którą radni chcą mu przypiąć, w ogóle nie licuje z jego obliczem. Zawodowo to fachowiec z doświadczeniem w pracy w samorządzie, który jest odpowiedzialna m.in. za jeden z najważniejszych działów w mieście, czyli inwestycje – dodaje radny Prokopowicz.

Artur Czernecki widzi wiceprezydenta Artura Bochenka w innej roli… jako prezesa miejskiej spółki Nova, która zajmuje się odbiorem i przetwarzaniem śmieci.

– Tam przydałaby się twarda ręka i dobre zarządzanie. Mógłby się dobrze odnaleźć w tej roli i uratować spółkę, która jest w trudnej sytuacji – zaznacza Artur Czernecki. Jednak wiceprzewodniczący Rady Miasta nie wierzy, by prezydent posłał tam swego zastępcę i dochodzi do dość przewrotnego osądu całej sytuacji.

– Może to Ludomir Handzel jest zakładnikiem Artura Bochenka? To on tworzył Koalicję Nowosądecką, a Handzel tylko był kandydatem na prezydenta. Gdyby w kampanii mówił szczerze jak będzie wyglądało jego zarządzanie, to nigdy by nie wygrał wyborów – dodaje Czernecki.

źródło : https://nowysacz.naszemiasto.pl/nowy-sacz-radni-chca-glowy-zastepcy-prezydenta-lepiej/ar/c1-7796308