Dla przypomnienia artykuł z portalu Sądeczanin z 23.07.2013 o inwestycji Miasteczka Multimedialnego

23/07/2013 – 18:00

Układ sądecki kontra układ warszawski? Wojna o projekt wart 100 mln zł

– Śledztwo sądeckiej prokuratury i wejście policji do biur naszej spółki to efekt brutalnej próby przejęcia kontroli nad wartym 100 mln zł projektem przez Adama Górskiego i jego wspólników. Sieć powiązań jest tutaj przedziwna, włącznie ze służbami państwowymi. To układ nowosądecki atakuje – twierdzi Robert Gmaj, właściciel WSB- NLU. Policja odmawia komentarza a sądeccy udziałowcy: Górski i Erbet w odpowiedzi zwołują własną konferencję prasową. To będzie bardzo gorące lato w Nowym Sączu.

 

Zarząd spółki Miasteczko Multimedialne chce powiadomić: Prokuratora Generalnego, Ministerstwo Sprawiedliwości, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Komendanta Głównego Policji o tym, że przed tygodniem policja na zlecenie prokuratury, naruszając ustawę o szkolnictwie wyższym, weszła do budynku uczelni przy ul. Zielonej, gdzie znajdują się biura spółki.

Po tej akcji w sumie aż 8 przedstawicieli spółki Miasteczko Multimedialne oraz powiązanej z nią WSB-NLU tłumaczyło się dzisiaj (23 lipca) na konferencji prasowej członkowie zarządu spółki odnieśli się do śledztwa, jakie prowadzi sądecka Prokuratura Rejonowa. 

Po doniesieniu złożonym przez udziałowca spółki Adama Górskiego prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nieprawidłowości w zarządzaniu majątkiem spółki Miasteczko Multimedialne. W ubiegłym tygodniu policjanci z wydziału do spraw przestępczości gospodarczej weszli do jej biur. Funkcjonariusze zabezpieczyli komputery i dokumenty spółki, a nawet jak twierdzą przedstawiciele MM, telefony komórkowe. A następnie wywieźli je do Krakowa.
– Z całej siły będziemy się przeciwstawiać takim działaniom policji i prokuratury. Wbrew ustawie o szkolnictwie wyższym nie powiadomiono o tym rektora. To niedopuszczalne, żeby policja naruszyła eksterytorialność uczelni – grzmiał Wiktor Patena, rektor WSB-NLU.
Przedstawiciele spółki skarżyli się, że teraz z potrzebnych do realizacji projektu Parku Technologicznego dokumentów mogą korzystać jedynie w krakowskiej komendzie .
– To draństwo i bezczelność. Wpadła ekipa policjantów, obstawiła budynek, wejścia, nawet zabrała telefony wszystkim, którzy byli na liście Górskiego. Pani prezes Szostkiewicz nie może nawet robić przelewów, bo te można autoryzować tylko przez telefon komórkowy. Tym samym zablokowana została działalność spółki – opowiadał dziennikarzom Robert Gmaj, przedstawiciel właścicieli WSB-NLU, która ma udziały w spółce. – Zrobiono nalot, nazywają nas złodziejami. Mam nadzieję, że po wyjściu z tej sali, po tym, co zaraz powiem, nic mi się nie stanie złego. Liczę się natomiast z odpowiedzialnością za ewentualne zarzuty o naruszenie dóbr osobistych, ale pan Górski i jego partnerzy nie dali mi wyboru. A to o nas mówi się krzywdząco, że jesteśmy podobno „układem warszawskim” – nie krył emocji Gmaj.
Po tych słowach rozpoczął prawdziwą tyradę skierowaną pod adresem sądeckich współudziałowców (Gmaj jest związany z konsorcjum Futurus, powiązanym z przedsiębiorcami z Warszawy, którzy odkupili ją od Pawłowskiego – przyp. Red.).

 
Chwycę byka za rogi. Mam świadomość, że przekraczam Rubikon, mówiąc o nowosądeckim układzie. Powiem wam takie rzeczy, że będziecie mieli o czym pisać. Pół roku milczałem dla dobra projektu, ale jak widać to był błąd – zaczął z grubej rury.
Jego zdaniem całemu zamieszani winni są sadeccy współudziałowcy spółki Miasteczko Multimedialne, którzy mają większościowy pakiet 52 procent akcji.
– Pierwszy zgrzyt nastąpił pod koniec lipca ubiegłego roku, gdy uczelni zabrakło pieniędzy. Wtedy bankrutował Budus, a Miasteczko akurat wzięło kredyt na tą budowę, ale było wiadomo, że przez jakiś czas te środki nie będą wykorzystane. Zdecydowałem wystąpić, jako kanclerz do spółki o pożyczkę w wysokości pół milion złotych, na co potrzeba było zgody walnego zgromadzenia. Górski zgodził się na pożyczkę, ale pod warunkiem zastawu w wysokości sześciokrotności wartości pożyczki, czyli 3 mln zł. Pieniądze były nam potrzebne, bo wszystkie nasze środki poszły na ratowanie WSB. Stanęło na tym, że będzie trzykrotne zabezpieczenie w wysokości 1,5 mln zł, a zabezpieczenia dotyczyły Miasteczka. Umowa zabezpieczała Górskiego tak, że gdybyśmy nie spłacili kredytu to spółka należałaby tylko do niego. Mam tę umowę, pokażę ją prokuratorowi – zapewniał Gmaj.Dzienniakrze dopytywali jak doszło do konfliktu.
– Miałem zupełnie inną wizję Miasteczka, które wtedy szło na manowce. Jeszcze kilka miesięcy temu Miasteczku groziła katastrofa, bo nierealizowane były wskaźniki PARP. Celem miał być park technologiczny oparty na multimediach i technikach informacyjnych. Celem nie była działalność zarobkowa, czego chyba Górski nie rozumiał. On prowadził to w kierunku działalności zarobkowej, wynajmu pwierzchni pod fitness i hotel, bo  tylko na tym się akurat znał, natomiast nie miał kompletnie pojęcia o procedowaniu założeń unijnego projektu. Groziło to zabraniem dotacji – twierdzi.
Gmaj opowiadał też dziennikarzom, że Górski wprowadzał wbrew dokumentom, swoich ludzi do zarządu, a tych nominowanych przez WSB odwoływano ( m.in. właśnie Krzysztofa Pawłowskiego), był bałagan, bo do KRS szły podwójne wnioski, a przez moment działały nawet równolegle dwa zarządy: „sądecki” i „warszawski”.  – Górski się szarogęsił w projekcie, o którym nie miał pojęcia. W tym czasie w zarządzie zasiadała nawet jego córka. Mówimy tu o o próbie nielegalnego przejęcia steru w spółce zarządzającej 100-milionowym rządowym projektem. Okazało się jednak, że obowiązuje umowa według , której to WSB ma prawo powoływać członków zarządu a kolejna dająca te uprawnienia współudziałowcom jest nieważna. Wtedy do PARP doniesiono na nas, że podobno giną miliony złotych – przekonywał Gmaj, który zasiadł dziś za stołem konferencyjnym przed kartką z napisem „właściciel”. – To nie żadna prowokacja, nasza rzeczniczka się pomyliła, jestem oczywiście współwłaścicielem – tłumaczył.

Znany sądecki przedsiębiorca Adam Górski nie chciał na gorąco komentować tych zarzutów. – Że jakim jesteśmy układem? – dziwił się, gdy do niego zadzwoniliśmy. – To co tam wygadywali to jakaś masakra. Muszę na spokojnie sformułować wypowiedź, proszę dać mi trochę czasu – powiedział reporterowi portalu Sadeczanin.info.
Kilka godzin później Ludomir Handzel, pełnomocnik Górskiego i firmy Erbet poinformował nas, że wkrótce zwołana zostanie w tej sprawie konferencja prasowa, tym razem miejscowych udziałowców.
Komentarza w sprawie wejścia na teren uczelni odmawia natomiast Wojewódzka Komenda Policji w Krakowie.
– Aktualnie nadzór nad prowadzonymi czynnościami ma prokuratura sądecka. My stawianych zarzutów na razie komentować nie będziemy. Żadne takie pismo do nas do tej pory nie wpłynęło – mówi Katarzyna Padło, rzeczniczka KWP.

 

Całym zamieszaniem zmartwiony jest obecny prezydent, a dawny rektor i założyciel WSB-NLU oraz pomysłodawca projektu Parku Technologicznego. – To mi przypomina film „Układ Zamknięty”, gdzie przedsiębiorcy padają ofiarą zmowy. Pan Gmaj ma tu całkowitą rację – komentuje Krzysztof Pawłowski. – Prosiłem publicznie prezydenta Nowego Sącza o wsparcie w poszukiwaniu lokalnych inwestorów .Mimo jego starań to się nie udało. Teraz niestety mamy do czynienia z taką a nie inną sytuacją. Jestem przekonany, że ta sprawa nie skończy się na prokuraturze, tylko na sądzie albo wszystko zostanie umorzone po kilku latach – prognozuje Pawłowski.

Do tematu wrócimy.

Bogumił Storch
Fot: autora
 

Źródło: https://sadeczanin.info/gospodarka/uklad-sadecki-kontra-uklad-warszawski-wojna-o-projekt-wart-100-mln-zl

Awaria kolektora oczyszczalni ścieków. Sądeckie Wodociągi wypowiadają umowę spółce Nova

 

Awaria kolektora oczyszczalni ścieków. Sądeckie Wodociągi wypowiadają umowę spółce Nova

Władze spółki Sądeckie Wodociągi złożyły w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa oraz zapowiedziały, że przestaną odbierać ścieki z administrowanego przez spółkę NOVA składowiska odpadów. „Podstawą zawiadomienia jest zagrożenie prawidłowego działania urządzeń kanalizacji sanitarnej oraz oczyszczalni ścieków w Nowym Sączu” – czytamy w komunikacie zarządu spółki. Jak się okazało, do kanalizacji trafiały odpady stałe, co doprowadziło do zatkania kolektora. Gdyby maź wydobyta z kolektora trafiła do oczyszczalni, groziłoby to jej unieruchomieniem. Wszystkie sądeckie ścieki trafiałyby wówczas wprost do Dunajca.

To jest kompletne szaleństwo, skrajna nieodpowiedzialność – stwierdził dziś podczas konferencji prasowej prezes Sądeckich Wodociągów Tadeusz Frączek.

Awarii uległ kolektor, którego zadaniem jest odprowadzanie ścieków z wysypiska. Z powodu zatkania odpadami stałymi kanał zbiorczy był niedrożny, a ścieki przedostały się do rowu burzowego.

Od pewnego czasu Sądeckie Wodociągi miały problemy ze ściekami pochodzącymi z miejskiego wysypiska – mówi Tadeusz Frączek. – Dawaliśmy sobie radę, aż do awarii 9 marca. Na miejscu w obecności WIOŚ, okazało się, że kolektor ściekowy jest zatkany. Okazało się, iż spowodowane to jest odpadami stałymi, które znalazły się w kanale zbiorczym. W związku z tym, że jest to złamanie umowy, ta została przez nas wypowiedziana. O tym fakcie została powiadomiona spółka NOVA, marszałek województwa, sanepid i Wody Polskie. Taka sytuacja nie ma prawa mieć miejsca. Niebezpieczne ścieki przedostały się do pobliskiego rowu burzowego, a stamtąd mogą trafić do Dunajca. Zaprzestanie odbioru ścieków ze składowiska nastąpi zgodnie z zapisami umowy, w terminie 20 dni od daty otrzymania pisma informującego spółkę NOVA o wypowiedzeniu tejże umowy. Zarząd Sądeckich Wodociągów wyraża głębokie zaniepokojenie brakiem przestrzegania procedur przez spółkę NOVA. Prowadzi to do zagrożenia bezpieczeństwa mieszkańców i środowiska naturalnego.

Jak dodał wiceprezes spółki wodociągowej  – Sławomir Rajski, sytuacja zagraża bezpośrednio oczyszczalni ścieków i środowisku:

Już wcześniej praca oczyszczalni ścieków ulegała zakłóceniom. Kontrolerzy Sądeckich Wodociągów poszukiwali przyczyny problemu. Sprawdzaliśmy sieć kanalizacyjną w różnych częściach miasta, chcąc ustalić przyczynę. Dziewiątego marca po zgłoszeniu w sprawie  ścieków wylewających się na drogę, zidentyfikowaliśmy przyczynę problemu. Pracownicy spółki dokonali oględzin na miejscu, pobrali próbki galaretowej substancji i udokumentowali sytuację. Sposób pozbywania się odpadów przez spółkę NOVA może powodować uszkodzenia urządzeń kanalizacji sanitarnej oraz urządzeń znajdujących się w oczyszczalni ścieków. W efekcie cały proces technologiczny może zostać zakłócony. Gdyby doszło do sytuacji, że do Dunajca wpadałyby ścieki nieoczyszczone, mielibyśmy do czynienia z zagrożeniem ekologicznym.

W związku z zaistniałą sytuacją Sądeckie Wodociągi skierowały do Prokuratury Rejonowej w Nowym Sączu zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa opisując sytuację sprzed dwóch dni.

Zgłoszenie o ściekach wypływających na drogę wpłynęło 9 marca około godz. 7.30. Na miejsce zadysponowano specjalny samochód do czyszczenia kanalizacji oraz pracowników z działu kontroli. Jak się okazało – studzienka  kanalizacyjna była wypełniona.

Przystąpiono do wypompowywania studni, zadysponowano ponadto kolejny samochód do czyszczenia kanalizacji oraz samochód do monitoringu wizyjnego. Po odpompowaniu ścieków ze studni stwierdzono na jej dnie galaretową substancję, która nie powinna znajdować się w kanalizacji oraz pobrano próbkę do badań. Przeprowadzona kontrola kanału wykluczyła aby stan techniczny kanału miał wpływ na jego niedrożność. Na miejsce przyjechali przedstawiciele WIOŚ, którzy również pobrali próbki do badań oraz stwierdzili, że galaretowata substancja znajduje się także w przydrożnym rowie. Rów stanowi odpływ wód opadowych z terenu składowiska odpadów i jest zakończony studnią, która jest połączona z kanalizacją deszczową. Po otwarciu studni stwierdzono bardzo dużą ilość galaretowatej substancji” – relacjonują przedstawiciele spółki Sądeckie Wodociągi.

Na konferencji prasowej padło między innymi pytanie co się stanie za 20 dni, po wypowiedzeniu umowy.
Może być podpisana nowa umowa, która określi bardzo rygorystyczne warunki współpracy – dodał prezes Tadeusz Frączek. – Jeżeli to tego nie dojdzie, wtedy spółka NOVA będzie musiała wywozić ścieki gdzie indziej. Warto dodać, że po zbadaniu próbek okazało się, że wszystkie normy zostały przekroczone od 200 do 300 proc., a w niektórych działach nawet 45 razy. Stwierdzona dużą zawartość odpadów stałych. Możliwość żelowania i ich struktura stanowią duże zagrożenie dla przepustowości przewodów kanalizacyjnych.

zawiadomienie do prokuratury skierowane przez zarząd spółki Sądeckie Wodociągi

Źródło  https://www.dts24.pl/sadeckie-wodociagi-wymowily-umowe-spolce-nova/